Archiwum lipiec 2003


lip 24 2003 kobiety...
Komentarze: 1

nienawidzę tego :( już miałam taką piękną notkę, napisaną wychuchaną a on mi tem parszywiec komputer ja zniszczył. nie zapisał podlec :( chlip chlip... a taki dzień był dziś ciężki. panny w pracy znów się opierd... szczęka mnie do teraz boli (będą mi musieli niedługo sztuczne zawiasy do niej wstawić) bo chyba z 2000 tel. było, a na te idiotki i kretynki nic nie działa. prośby, groźby, nic!!! nieczułe takie są.. a potem płacz i lament na koniec miesiąca bo lenie premii nie dostały. a jak prosimy by nam pomogły to od razu jest wrzask:

nie mamy prawa im mówić co mają robić a czego nie za bardzo sie przejmujemy pracą i dać im święty spokój

nienawidzę tego. czasem mam dość kobiet chociaż sama należe do tego gatunku i wiem że cięzko z nimi dojść do ładu... kobiety... ech...

katusza : :
lip 22 2003 jest mi dobrze
Komentarze: 2

to chyba takie uczucie jak sie jest lekkim, wypenionym od srodka czyms nieokreslonym nazywa sie szczesciem... tak mi sie wydaje. dzien byl okropny, ale jak juz z niej wyszlam to ulga :) bo telefony dzis dzwonily jkak glupie a kolezanka caly czas siedziala na pauzie bo nie chcialo sie jej rozmawiac. no siedzisz jak ten wyrobnik i zapier... za dwie. niecierpie tego ale coz zrobic. niektorych rzeczy nie przeskoczysz. i potem stalam tak sobie na swiatlach i obserwowalam ludzi na przystanku. troche padalo. stala mloda dziewczyna i kurczowo trzymala spodnice zeby jej nie zmokla a niedaleko niej stala starsza pani z parasolem. minela chwila i ta staruszka podeszla do tej dziewczyny oferujac jej miejsce pod parasolem. i tak sobie pomyslalam ze swiat nie jest taki do konca zly... ze jeszcze mozna zobaczyc dobro... a nie samych egoistow...

katusza : :
lip 20 2003 odreagowanie
Komentarze: 3

spakowałam się wczoraj raniutko i pojechałyśmy z Doty, do niej do domu na Mazury. Małe odreagowanie całego tygodnia. a szczególnie nieszczęsnej środy :( w kazdym razie już ustaliłyśmy, sq... nie dostanie ani grosza więcej. nich robi co chce, my się w sierpniu wynosimy... ale jakby tego było mało, oczywiście wczoraj padało, a słońce dziś wyszło popołudniu. nici z wygrzewania się jak kocice na gorącym słoneczku... a szkoda :) w każdym razie teraz to się będę ale przegrzewać w pracy, bo klima niby działa ale... znów narzekam, a humorek mam cudny, ten tydzień będzie super :) wiem to, czuję... od piątku zaczynamy Puchar Świata i znów zamieszkam na 3 dni w Mariocie :) już się cieszę jak pomyślę o tych śniadaniach i moich ulubionych jajkach po Benedyktyńsku... mniaaaaaam :) palce lizać :)

katusza : :
lip 17 2003 czasem tak dziwnie bywa...
Komentarze: 2

otwarłyśmy drzwi i zastałyśmy pokój w totalnym bałaganie... ubrania powyrzucane z szafek, troche książek. U Daria w pokoju to samo... szok... zaskoczenie... strach... drżenie rąk... ktoś naruszył nasz mały prywatny świat i wdarł sie w niego po chamsku i brutalnie. najdziwniejsze, że drzwi były zamknięte na klucz jak wróciłyśmy z pracy... a w dzień miał przyjść tylko właściciel po pieniądze za lipiec... bo nic oprócz kasy na mieszkanie nie zginęło... szok... przyszedł po chwili właściciel i stwierdził, że jak był rano to zastał drzwi otwarte i bałagan w pokojach, pięniędzy w umówionym miejscu nie znalazł, ale policji nie wezwał... dziwne... śmierdzi na kilometr... albo i dwa... i jeszcze beszczelnie nas oskarżył że to my zrobiłyśmy bo niechcemy płacić za mieszkanie w tym miesiącu... aż płakac się chce ze złości... kto przy zdrowych zmysłach zostawiałby drzwi otwarte przy tym jak w domu jest sprzęt... ech... wszystko wskazuje na to że to on zrobił ale nikt go za rękę nie złapał... w każdym razie zamek zmieniłam w drzwiach dziś rano...a w sierpniu się wyprowadzamy... może uda nam się znaleźć cooś fajniejszegho i tańszego?? aż mi się wierzyć nie chce że to się stało wczoraj :((((( 

katusza : :
lip 15 2003 powrót
Komentarze: 3

no i skończył mi się urlop... szkoda, posiedziałabym dłużej, ale z drugiej strony będąc dłużej w domu chyba bym zwariowała. nie ma z kim i gdzie wyjść. paranoja jakaś... i pogody też nie ma i nie było... za jakieś 6 godzin powiem witaj warszawo... ech... w piątek na imprezkę ale jutro... do pracy i znów użerać się z dzieciakami... przez tą pracę mam juz uszkodzony instynkt macierzyński. odrzuca mnie od dzieci... moze to i lepiej?? przynajmniej będę całyt zas bardzo uważać by ich nie mieć... tyle kobiet chce mieć dziecko i nie może, a ja... nie chcę... idę się pakować i wdrogę. mój kochaby samochodziku szykuj się do drogi :)

katusza : :